Kraków - Maj - 1985 r.

 

P r z y j a c i e l u

Niedawno minęła rocznica wielkiego wydarzenia w dziejach Ruchu Ludowego. Wincenty Witos, po spędzeniu ponad 5 lat na politycznej emigracji w Czechosłowacji, wrócił do kraju. Widząc, że po zagarnięciu Austrii, pochłonięciu Czechosłowacji, hitlerowskie Niemcy szykują się do najazdu na Polskę, pragnął powrócić do zagrożonego kraju, by razem z całym narodem przygotować obronę jego niepodległości.

Wyjechał z kraju, gdy temu nic jeszcze wtedy, w 1933 r., nie zagrażało, a jemu groziło długie więzienie po sławnym procesie „brzeskim", może znów w tym samym Brześciu, i utrata zdrowia lub nawet życia. Straszne przeżycia w wojskowej twierdzy w Brześciu zrodziły w nim uraz do tych instytucji.

Jednopartyjne władze polskie, dufne w swoje posłannictwo i wyjątkową swoją rolę w Polsce, nie zgodziły się na legalny powrót Witosa do kraju w obawie, iż zakłóci im tak potrzebny spokój „urzędowania", jakie zaprowadził w Polsce premier, generał Składkowski.

Wróciwszy do kraju przez „zieloną" granicę, zgłosił się w Krakowie do prokuratora - bo był poszukiwany listem gończym po skazaniu wyrokiem sądowym - który na rozkaz władz rządowych wysłał go do więzienia w Siedlcach, by odczuł gorycz upokorzenia.

Zwolniony warunkowo na okres 6 miesięcy, po spędzeniu Świąt Wielkanocy w domu w Wierzchosławicach, wybrał się z początkiem kwietnia 1939 roku na leczenie i odpoczynek do Rabki. Bo wszystkie ostatnich lat przeżycia nadwyrężyły i to - jak sam określał - „żelazne" zdrowie jego.

Przecież nie myślał tylko o własnym zdrowiu i odpoczynku. Większość czasu poświęcał zapoznaniu się ze stanem organizacyjnym Stronnictwa Ludowego, układa z odwiedzającymi go działaczami plany jego ożywienia, plan pracy na okres, kiedy obejmie faktyczne pełnienie funkcji prezesa tegoż Stronnictwa, na którą dotąd, w czasie pobytu na emigracji, formalnie był wybierany. A taką decyzję tam, w Rabce podjął.

Pod. koniec kwietnia, kiedy go znów odwiedziłem w Rabce, wręczył mi projekt-rękopis odezwy, jaką przygotował na ten moment, kiedy wybierze się do Warszawy i ten obowiązek na siebie przyjmie. Po powrocie do Krakowa zanotowałem sobie: „Czytaliśmy zdanie po zdaniu i uzgadniali. Świetna rzecz, taką odezwę może tylko taki Witos wydać. Ja mam się zająć jej wybiciem drukiem w większej ilości i rozkolportowaniem po kraju tak, by jej władze nie skonfiskowały choćby za podpis prezesa. Pierwszy ją „czytałem". Tyle na gorąco ...

Tak też uczyniłem, choć władze - cenzura pozwoliły ogłosić w prasie, a co nigdy nie było pewne. Witos pamiętał, jak ta sama cenzura latami tępiła jego wystąpienia w prasie krajowej.

Zachowała się taka oryginalna ulotka - odezwa w moich zasobach i chciałbym ją w odpisie, przypomnieć dziś działaczom ludowym, nie tylko „witosowcom", bo jej treść była tak bardzo aktualna wtedy, ale i dziś chmurzy się nad Polską.

Władze kierujące państwem od 40 lat, obchodzą rocznicę niepodległości Polski uroczyście i z zadowoleniem, ale wywołany kryzys gospodarczy i wywołane nim wstrząsy społeczne, od kilku lat wywołują niepokój społeczny w kraju i grożą nimi nadal.

Niepokój wywołują siły, które przed wybuchem II wojny światowej sprzyjały, przynajmniej formalnie, Polsce, a dziś przyglądają się raczej z zadowoleniem, jak na zachodzie narasta groźba porachunków z tą Polską, która tyle lat krwawiła się „Za waszą ...", bo zawsze więcej „za waszą .." i cóż z tego dziś ma?

Ponad 200 lat o losach Polski, jej bytu państwowego, decydują wielkie mocarstwa, dwukrotnie ten jej byt zlikwidowały. A kiedy znów, w swoim własnym interesie, zdecydowały się przywrócić Polsce jej byt niepodległy, dziś podważa się prawo do niego i znów w interesie własnym. Polska, niegdyś mocarstwo w Europie, dziś jest przedmiotem rozgrywek politycznych wielkich mocarstw. Jedyna w tej Europie.

Wincenty Witos, zamiast szukać porachunku z tymi, którzy go zamykali i upokarzali, przygotowuje chłopów polskich do obrony zagrożonego kraju i głosi donośnie: „i choć nie myśmy zawinili temu stanowi - nie będziemy za to żądali .. ani przywilejów, ani zapłaty ..".

Groźba najazdu spełniła się, władze popłynęły falą do Rumunii, choć wojsko polskie biło się jeszcze na polskiej ziemi, a Witos już 16 września znalazł się w więzieniu gestapo. Pozostał w kraju z chłopami i całym narodem stając się duchowym przywódcą tej walki, o której pisał w odezwie: „Wszyscy i wszelkimi środkami będziemy bronić przed każdym najeźdźcą nie tylko naszej niepodległości, ale każdej grudki ziemi ..".

Długo nie chciano w Polsce uznać roli Witosa, chłopów i ofiar, jakie ponieśli w walkach o niepodległość Polski. Ale przyszły czasy ciężkie dla kraju, znów „góra" uznała, że chłopi mogą swoją pracą uratować naród od klęski kryzysu gospodarczego, że znów Wincenty Witos może przykładem swojej patriotycznej postawy ożywić w służbie dla Polski zniechęcone i rozgoryczone masy ludowe do dzisiejszej Polski Ludowej. Dlatego stawia się mu w stolicy państwa Pomnik, dlatego słowa życzliwe w prasie o tym premierze Rządu Obrony Narodowej. Na pewno i chłopi i Witos swój obowiązek wobec Polski spełnią i dziś, ale trzeba pamiętać też o zakończeniu odezwy: „Domagać się natomiast będziemy aż do skutku tych praw, które nam się, jako obywatelom Państwa, bezwzględnie należą".

Podpis nieczytelny

/-/ Stanisław Mierzwa

Tekst pisany na maszynie.

Przepisała Celina Mierzwa.

odezwa

Free business joomla templates