Nowy Rok 1972 w Krakowie.

 

Kolego -

 

Upłynął znów jeden rok naszego życia, miara czasu różnych wydarzeń wkoło nas, w życiu prywatnym i społecznym. Politycy, prasa, korzystają z okazji, by zestawić ważniejsze wydarzenia w życiu publicznym w starym roku, pokazać osiągnięte sukcesy, pochwalić się nimi, zyskać uznanie.

Zrobiła to i prasa ludowa pokazując, jakie zmiany zaszły w tym roku na wsi, co wieś zyskała po zmianie kursu władz państwowych wobec chłopów, co wieś sama, co chłopi zrobili dla siebie i dla sprawy społecznej w Polsce.-

Ale jakoś w ciągu roku ubiegłego, jak i w tym bilansie wydarzeń na wsi, zabrakło wzmianki o dość niezwykłym wydarzeniu, jakie miało miejsce na wsi rzeszowskiej w okresie lata 1971 r. Zjawisko na wsi niecodzienne, a w historii Ruchu Ludowego niezwykłe.

Wprawdzie ziemia rzeszowska nie raz w historii chłopów i Ruchu Ludowego wykazała wielką żywotność, ruchliwość, zmysł polityczny, odwagę w walce o sprawy społeczne, państwowe, czyniła to jednak zawsze w interesie wsi, państwa - pod kierownictwem swoich wyłonionych przywódców. Tak było w 1895 r., kiedy chłopi w Rzeszowie odbyli pierwszy wielki swój zjazd i powołali do życia polityczną organizację, Stronnictwo Ludowe. Tu był najlepszy dla sprawy chłopskiej klimat polityczny, najlepsze podglebie dla posianej myśli chłopskiej. Tu w 1936 roku, na ziemi rzeszowskiej, w Nowosielcach, odbył się jedyny whistorii Polski, zjazd chłopów ludowców w ponad stutysięcznej masie, żądających praw dla siebie, ratunku dla Polski.

Na ziemi rzeszowskiej w 1937 r. najwięcej padło bojowników chłopskich w walce o te dwie ważne sprawy, w okresie wielkiego strajku chłopskiego. Stąd urosła szeroko upowszechniona opinia, iż chłopi, Ruch Ludowy w Rzeszowskiem, był zawsze ruchem radykalnym społecznie, przodował postępową ideologią i walką o jej realizację.

Podane wyżej fakty uzasadniały tę opinię. Nie wyklucza to, że inne tereny Polski i chłopi tych terenów mieli duże zasługi dla rozwoju Ruchu Ludowego, w walce o realizację jego celów ponieśli również duże straty. I nie można, jak to czynią dotąd niektórzy domorośli pisarze ludowi, chcący być historykami, tworzyć dogmatów w ocenie Ruchu Ludowego, dzielić go na dzielnicowe czy lokalne odłamy, lepsze te radykalne i gorsze konserwatywne. Nie tylko czasy, ale i ludzie się zmieniają, nastroje całych grup społecznych, poszczególnych terenów. W zależności od stosunków gospodarczych, społecznych, politycznych, od ich przemian na przestrzeni lat.

Dowodem tego może być zjawisko na wsi rzeszowskiej, o którym wyżej wspomniałem, jako na tej wsi niecodzienne i w historii Ruchu Ludowego niezwykłe.

Oto jeden z najstarszych działaczy ludowych, żyjący dziś na terenie Rzeszowszczyzny, dobry znawca i często kierownik masowych ruchów chłopskich na tym terenie, tak opisuje postawę mas chłopskich na ziemi rzeszowskiej w lecie ub. roku.

List z daty 3 lipca 1971: „U nas w tej chwili odbywają się uroczystości „obrazowe” i w Majdanie sieniawskim znanym ze strajku w roku 1937, w dniu 20 czerwca 1971, było co najmniej 20.000 ludzi także z woj. lubelskiego w tym banderia, składająca się z 500 ułanów w mundurach przedwojennych i 500 w białych koszulach z szarfami biało czerwonymi tak, jak na naszych świętach ludowych.- Drogi przybrane proporcami 75% zielonymi. Pracowników P.G.R., przewoziły traktory na przyczepach, którzy śpiewali pieśni kościelne.- W Sieniawie 26 czerwca br., ulica, która prowadzi z Jarosławia była ubrana wyłącznie flagami zielonymi.- a św. Florian przy renowacji otrzymał postument pomalowany na zielono, ludzi co nie miara.- W dniach 10 i 11 bm. odbędą się uroczystości zakończenia peregrynacji w naszej diecezji; przybędą Kard. Wyszyński i Wojtyła, oraz wszyscy biskupi, a udział uczestników chyba tyle, co w Nowosielcach...”.-

List z daty 4 września 1971 r.: U nas uroczystości „obrazowe” wypadły imponująco.-
W Jarosławiu było ponad 100.000 ludzi,- w tym oczywiście banderie chłopskie, motocykliści, rowerzyści, a udział wzięli Ks. Prymas, Kardynał Wojtyła, Senat KULU, około 50 Biskupów.- Przy przejściu z diecezji przemyskiej do lwowskiej w Lubaczowie, cała trasa na długości 42 km była wspaniale udekorowana girlandami, proporcami, flagami o barwach narodowych, zielonych, biało-niebieskich i biało-żółtych, w powicie lubaczowskim co 100 m stały grupy kobiet, w jednakowych ubiorach, młodzież szkolna, dziewczątka w białych sukienkach, grupy te śpiewały i obrzucały kwiatami przejeżdżających dygnitarzy kościelnych tak, że Ks. Kard. Wojtyła płakał na widok młodzieży, klęczącej przy tych flagach.
W Lubaczowie było co najmniej 35.000 osób.-

Ostatnio odbyło się przekazanie Gromnicy i Ewangeliarza z archidiecezji lwowskiej z Bełżca do Tomaszowa Lubelskiego, przy udziale Ks. Prymasa, Kardynała Wojtyły, kilkudziesięciu Biskupów, Biskupem Kałwą z Lublina, Senatem KULU.- Droga po obu stronach była udekorowana girlandami z liści dębowych i mchu, a także podwójnymi proporcami. Banderii ponad 3.000 koni, defilowała półtora godziny, nadto motocykle, rowery, a witała Obraz orkiestra robotnicza miejscowych Zakładów Przemysłowych w ilości ponad 60 osób. Radiofonizacja wspaniała.- Przemawiali Bp. z Lubaczowa, Bp. Kałwa z Lublina i Ks. Prymas. Oczywiście, były powitania, deklamacje, mszę odprawił Kardynał Wojtyła, a nabożeństwo skończyło się o godzinie 21-szej. Procesja z Bełżca do Tomaszowa Lubelskiego na 8 km ina pełnej szerokości drogi.- Jak pamiętacie, to chłopi z Tomaszowskiego przybyli do Nowosielec w ilości ponad 1.000 ludzi z kosami na sztorc na sztandarze.- W Horyńcu w kościele wisiał sztandar przedwojenny wojskowy i ludowy z napisem „Żywią i Bronią”, a fronton kościoła miał jedną kolumnę oświetloną na zielono, a drugą na biało-niebiesko.-

Z Wiąząwnicy do Wierzbnej przez Jarosław banderia liczyła ponad 1.000 koni /w tym 500 w ubraniach ułanów, które chłopi mieli z czasów wojny/, piękne lance, proporce zielone, na czapkach otoki żółte /lwowskie/.-

W Majdanie sieniawskim banderia co najmniej 1.000 koni, w pierwszej czwórce wieźli sztandar ludowy, tak samo w Dzikowie Starym, pow. Lubaczów.

W Sieniawie, główna ulica udekorowana była tylko zielonymi flagami, a inne flagami biało-niebieskimi i biało-czerwonymi.

W Jarosławiu Ks. Prymas powiedział w kazaniu: „mówią, że są wierzący i nie wierzący, a ja tych niewierzących nie widzę”… Podaję wydarzenia w sposób stenograficzny...”.

Z opisu tego niecodziennego zjawiska na ziemi rzeszowskiej widać, iż jego autor, niegdyś uchodzący za wielkiego radykała, raczej przychylnie ocenia postawę rzeszowskich chłopów, cieszy się, że stare, bojowe sztandary zielone pomieszały się w tej chwili z biało-niebieskimi, że cała wieś rzeszowska manifestuje na cześć wysokich dygnitarzy Kościoła, że ci ostatni stali się jakby duchowymi przywódcami obecnej rzeszowskiej wsi...

Przetrawiałem w myślach długo tę wiadomość starając się zrozumieć przyczyny tej zmiany w postawach chłopów Rzeszowszczyzny, te zbiorowe, masowe ich wędrówki, objawy gorliwej nabożności, demonstracyjne manifestowanie przywiązania do religii i przywódców Kościoła. W czasach, kiedy zewsząd spływa na wieś apel o podnoszenie produkcji, o stosowanie więcej nawozów sztucznych, podnoszenie wydajności plonów, podejmowanie czynów społecznych, wykorzystywania czasu na te głównie sprawy.

Czyżby chłopi mieli tak dużą nadwyżkę czasu po wykonaniu nakazanych obowiązków albo odczuwali jakąś inną jeszcze, duchową potrzebę i dawali jej wyraz w opisanych ruchach masowych? Czyżby to był protest przeciw szarości dnia i codziennym zmaganiom z kłopotami życia? Może masy ludowe w ogóle potrzebują takich zbiorowych przeżyć duchowych a nie mogą ich inaczej zaspokoić?

Zagadnienie dla socjologów, szczególnie dla polityków i to tych z ZSL... Przecież przywódcy tego dzisiejszego stronnictwa stale podnoszą, że są spadkobiercami, ale tylko „radykalnego” Ruchu Ludowego, odcinają się stale od rzekomej „prawicy” w Ruchu Ludowym, szukają jej wszędzie, w historii tego Ruchu, w poszczególnych terenach Polski. Czyżby więc te dziesiątki tysięcy chłopów rzeszowskich, manifestujące swoje uczucia religijne, to też „prawica społeczna” w Ruchu Ludowym albo do tego Ruchu nie należą?

To wtedy nasuwa się pytanie, któż do tego Ruchu dziś należy? Sami wybierani i odpowiednio dobierani, a masy chłopskie idą własną drogą, szukają nowych przywódców, nowej jakiejś idei?

Ani słowa troski czy zakłopotania tą sprawą w prasie ludowej, w uchwałach władz ZSL. A przecież nie tak dawno, bo w lipcu 1970 r., tak zw. „przedgrudniowe” kierownictwo ZSL podjęło uchwałę potępiającą „elementy prawicowo-klerykalne”, które w ilości po 60 czy 100 osób zbierają się, np. w rocznicę śmierci Wincentego Witosa w Wierzchosławicach czy przy grobie Macieja Rataja, zamawiają nabożeństwa i o zgrozo, na tych spotkaniach bywają nawet niektórzy członkowie ZSL... Ówczesne władze ZSL polecały obserwować takie grupy przez ogniwa terenowe stronnictwa, donosić do centrali i karać członków stronnictwa za udział w takich spotkaniach bo te grupy starych działaczy sieją „zamęt ideologiczny” w szeregach stronnictwa... próbują oddziaływać na członków i działaczy ZSL... że należy skutecznie przeciwstawiać się wrogiej ofensywie ideologicznej itd. Mają to robić ogniwa terenowe ZSL.

Taką uchwałę podpisał następca Wincentego Witosa na stanowisku prezesa stronnictwa i następca Macieja Rataja na stanowisku marszałka sejmu, Czesław Wycech.
A obok niego sekretarz NK ZSL - Edward Duda, który był długoletnim członkiem wojewódzkiego ogniwa ZSL w Rzeszowie.

Czyżby np. 60-ciu działaczy chłopskich przy grobie Wincentego Witosa stanowiło większą troskę dla władz ZSL, niż dziesiątki tysięcy chłopów rzeszowskich manifestujących swoje uczucia religijne pod przewodnictwem Kardynałów i Biskupów? Czy te drobne grupy działaczy ludowych i te masy chłopów rzeszowskich, zawsze radykalnych, nie szukają jakiegoś pokarmu duchowego, którego nie daje im dziś ZSL?

Czy wspomniana uchwała Prezydium NK ZSL z lipca 1970 r., przekazana w liście „poufnym” - zwanym już w terenie „listem gończym” za elementami „prawicowo-klerykalnymi” nie potwierdza opinii, że władze ZSL ograniczały się dotąd do roli zawodowej straży politycznej, bardziej dbałej o dobro i spokój administracji ZSL niż o nastroje i los warstwy chłopskiej. Że ważniejsze są dobro i spokój „radykalnej” administracji ZSL niż los mas chłopskich.

Tyle zmian i to wielkich nastąpiło po lipcu 1970 r. w Polsce, już po tym nieszczęsnym „liście poufnym” i w samym ZSL, że nie łatwo mi samemu ocenić opisane wyżej masowe demonstracje chłopów rzeszowskich, poznać ich przyczyny.

Padło zapewnienie najwyższych czynników w państwie, iż wierzący i niewierzący będą jednakowo traktowani w Polsce. Nie było nowego „listu poufnego” w sprawie chłopów Rzeszowszczyzny, niebezpieczeństwa dla ideologii ZSL - może znikną również dogmaty często domorosłych historyków o podziale chłopów na „lewicowych” i „prawicowych”, podział na szkodliwe „prawicowo-klerykalne” grupy 60 czy 100 osób przy grobie Witosa czy Rataja i „radykalne” masy chłopskie, kierowane przez radykałów i Biskupów.

W każdym razie, zagadnienie wsi, Ruchu Ludowego, nadal uważam za ważne w Polsce i z okazji tych manifestacji chłopskich na Rzeszowszczyźnie, przy Nowym Roku, chciałem się - Kolego - tymi uwagami i strapieniami podzielić, znaleźć wspólnie na te pytania odpowiedź.

 

Jeden z potępionych „elementów

prawicowo- klerykalnych”

Podpis nieczytelny

Stanisław Mierzwa

 

 

Tekst pisany na maszynie.

Przepisał Wojciech Mierzwa.

Free business joomla templates